Moja serdeczna przyjaciółka się spóźnia. Jest tak uroczą osobą, że nie sposób nie wybaczyć jej tej niegroźnej przecież przywary. Toteż zazwyczaj uzbrajam się w cierpliwość i... czekam. Czekam tam, gdzie zazwyczaj się umawiamy, czyli na schodach przed Operą. Czas spędzany na paryskiej ulicy płynie zazwyczaj szybko, przyglądanie się przechodniom nie jest w Paryżu nigdy czasem straconym. Zauważyłam też ostatnio dziwną prawidłowość. Każdy, prawie każdy, kto przechodzi koło Opery, nawet objuczony zakupami, spiesząc się do metra lub na randkę musi, chociaż na sekundę, zatrzymać się i zrobić zdjęcie. Przybierają dziwaczne pozy, klękają- tak jakby mieli się modlić, gorzej- ryzykują nawet życiem stając pośrodku ruchliwej ulicy, młodzi, starzy, kolorowi, ale spełnieni w pasji fotografowania. Podczas mojego ostatniego "czekania" wyjęłam z torby aparat i... tak powstał mój mały reportaż- „fotografując Paryż”. Czy rozpoznajecie się na którymś ze zdjęć?
↧