Aby dotrzeć dziś do bukinistów po lewej stronie Sekwany, musieliśmy się przedrzeć przez Pont des Arts, który dosłownie ugina się pod ciężarem kłódek przyczepianych przez zakochanych i fotografujących się na nim turystów. Mniej więcej pośrodku mostu, stała grupka chłopców ubranych na czarno, w białych rękawiczkach i srebrnych maskach na twarzy. Sprawiali wrażenie, jakby na coś oczekiwali. Odziany« po cywilnemu » i bez maski, ale należący do grupy młody człowiek poprosił, abyśmy się na kilka minut zatrzymali, za chwilę rozpocznie się « show ».
O jaki « show » chodziło, nie mieliśmy zielonego pojęcia, wszystko wyglądało na jakieś prywatne, amatorskie wydarzenie, ale ponieważ nie spieszyliśmy się zbytnio, stanęliśmy przy barierce. Chłopcy w maskach i organizator zerkali nerwowo w stronę Luwru, mijały minuty, napięcie stopniowo rosło, aż wreszcie ktoś z "zamaskowanych" chłopców krzyknął « są, idą… ». Najwyraźniej należało się spodziewać wyjątkowego gościa… Na moście stał i siedział w kole już spory tłumek. I nagle chłopcy stanęli w tanecznej pozie, odezwała się muzyka i zaczęło się…
Zerknęłam w prawo i kątem oka dojrzałam zbliżające się trzy młode dziewczyny. Może Chinki, a może Japonki-nie wiem, na pewno Azjatki. Zatrzymały się zaskoczone, ale chyba rozpoznawały tancerzy. Chłopcy stopniowo, w trakcie tańca, zaczęli zdejmować maski i nagle jeden z nich wysunął się do przodu, przed tańczącą grupę i ku zaskoczeniu wszystkich uklęknął przed jedną z młodych dziewcząt wyjmując z kartonowego pudełeczka pierścionek. Dziewczyna, wzruszona i zaskoczona rozpłakała się. Chłopiec założył jej pierścionek na palec, przytulił mocno do siebie…
Wybuchły brawa i okrzyki. Jacyś ludzie zaczęli podchodzić do młodej pary, składali życzenia…Zorientowaliśmy się, że niechcący wzięliśmy udział w baardzo prywatnym wydarzeniu...
Wszystko to trwało nie dłużej niż może 5-10 minut. Z oddali przyglądała się całej scenie policja. Odniosłam wrażenie, że takie « happeningi » prywatne są z reguły zakazane, ale tym razem, policjanci przymknęli oko…
Czy ktoś jeszcze wątpi, że Paryż to miasto miłości ? A swoją drogą, czego jak czego, ale wyobraźni i kreatywności młodemu rycerzu w zdobywaniu serca swojej Dulcynei nie zabrakło!