Quantcast
Channel: Widok z paryskiego okna
Viewing all articles
Browse latest Browse all 298

Notatki z podróży: Warszawa-Montricher-Genewa

$
0
0
"Źródłem życia jest ruch. Nie może się więc ono znaleźć się w stanie bezruchu, gdyż jeśli życie stałoby się bezruchem, to powróciłoby  do swojego pierwotnego stanu, do Nicości. Dlatego podróż nigdy nie ustaje, ani w świecie na górze, ani na dole"-pisał arabski filozof Ibn 'Arabi w XII wieku.  Ostatnio trochę podróżowałam, z północy na południe Europy. Najpierw Warszawa, trzydniowy pobyt z okazji obchodów 40-lecia wydziału, który ukończyłam przed laty. Wydziału elitarnego, było nas na roku zaledwie dziesiątka, w elitarnej artystycznej szkole, wśród ludzi, których oglądało się wówczas w telewizji i na scenach warszawskich teatrów. Wielu z moich kolegów doskonale odnalazło się w nowej, demokratycznej rzeczywistości-prowadzą programy telewizyjne, piszą książki, pracują w prasie. Ale generalnie, chyba nie jest tak różowo. Jestem nikim-powiedział mi jeden z kolegów ze studiów, co przyznam się szczerze, mnie zmroziło. To znaczy co? Że jeśli nie jest się już na topie popularności, to można swoje życie uważać za przegrane? Inni, jak to się mówi, „cienko przędą”. Koleżanka z roku pracuje jako zastępca naczelnego w jednej z gazet teatralnych, zarabia 2,5 tysiąca i ma na utrzymaniu dzieci- nie starcza. Przyznała się, że szukała już nawet pracy w sklepie, żeby dorobić. Innemu koledze, doskonałemu reżyserowi, ale który nie potrafi robić komercyjnych produkcyjniaków, nie starcza na czynsz, wiele osób pracuje w różnych placówkach kulturalnych dosłownie za grosze, na pół czy ćwierć etatu.  

Dla intelektualistów i artystów nastały ciężkie czasy. Wydaje się w Polsce miliardy na autostrady, na stadiony, na kościół, na nauczanie religii w szkołach, ale mam wrażenie, mało kto myśli o kulturze. Bo komu ona jest potrzebna? Najważniejsze stało się morale narodu i wzrost gospodarczy, reszta przestała się liczyć. I jeszcze jedno, ta podróż w czasie, uświadomiła mi, że odeszło całe pokolenie laickich, lewicowych intelektualistów, którzy mnie uformowali czyli Marta Fik, Stefan Meller, Jerzy Adamski czy Andrzej Wanat ale także wielu innych, niezastąpionych takich jak Leszek Kołakowski czy Jacek Kuroń. W wyborach, chyba tylko partia Razem reprezentowała ten typ myślenia-społecznego, lewicowego, neutralnego religijnie i może koalicyjna Lewica, która przepadła z kretesem. Warto zajrzeć na warszawskie wojskowe Powązki, żeby przypomnieć sobie ludzi pokolenia, które odeszło, ale nie zostawiło po sobie zbyt wielu spadkobierców.

Na grobie mojego rektora

W Warszawie udało mi się zajrzeć do dwóch miejsc. Pierwsze, to Muzeum Sztuki Nowoczesnej na Emilii Plater, mieszczące się w byłym sklepie meblowym. Jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat istnieje projekt zbudowania muzeum sztuki godnego stolicy, tylko...jakoś nie wychodzi. Ostatni projekt spalił na panewce-z projektantem ze Szwajcarii zerwano umowę. Ale „Emilka” pokazuje obecnie dwie ciekawe wystawy-pierwsza z nich dotyczy pracy słowackiego, awangardowego artysty Juliusa Kollera, a widziałam ją już i nawet o niej pisałam– w Centrum Pompidou. Wersja warszawska jest zdecydowanie lepiej udokumentowana, ale może zabrakło w niej tego, co stanowiło atrakcję w Paryżu, pewnego rodzaju zabawy, bowiem w Pompidou rozstawionych zostało kilka, przekształconych przez artystę stołów pingpongowych i zwiedzający wystawę doskonale się bawili, dowiadując się jednocześnie, że gra w ping-ponga czy tenisa jest rodzajem metafory demokracji, bowiem podobnie jak w grze, obowiązuje nas przestrzeganie zasad fair-playu. 

Jedna z fotografii Zofii Ryder
Druga wystawa, nadzwyczaj oryginalna, prekursorska, to prace fotograficzne Zofii Rydet, która przez dwadzieścia lat portretowała ludzi w ich wnętrzach na południu Polski. Gdyby to ode mnie zależało, to stanęłabym na głowie, aby tę wystawę ściągnąć do Paryża-do Jeu de Paume, gdzie od lat prezentowane są prace artystek fotografów-wystawa cieszyłaby się wielkim powodzeniem, jestem pewna! Tym bardziej, że prace Zofii Rydet, to nic innego niż zapowiedź jednego z ciekawszych zjawisk w  dzisiejszej fotografii-myślę tu o Humans of New York, pewnie już wiecie kogo mam na myśli. Amerykański fotograf od lat fotografuje ludzi na ulicy, ale także zadaje im kilka pytań. Zofia Rydet też zmuszona była do rozmów z ludźmi, aby Ci zgodzili się ją wpuścić do swoich wnętrz i dali się w nich sportretować. Warty poznania na świecie kawałek dobrej, polskiej fotografiki.

Z „Emilki” skierowano mnie pod inny adres na ulicy Emilii Plater, gdzie na tyłach hotelu Marriott, w byłym liceum Hoffmanowej przygotowano niezwykle ciekawą wystawę o powojennej odbudowie Warszawy, ilustrowaną setkami zdjęć, dokumentów, filmów. Ale to, co przykuło moją uwagę to same wnętrza, zaprojektowane przez powojennego architekta,  pełne światła, przestrzenne, dziś już zabytkowe, bo przecież powstałe tuż po wojnie.  Budynek nadawałby się idealnie na muzeum architektury powojennej, tymczasem  jak się dowiedziałam, działkę kupił już od miasta developer i zamierza zbudować na niej kolejny wieżowiec. Centrum Warszawy to chaotyczny zbiór przypadkowych budowli, bez pomysłu, ładu i harmonii. Tymczasem burzy się, jeden po drugim, to, co stanowiło o klimacie miasta i to, co jest świadectwem jego powojennej urody. Przecież to opuszczone liceum jest doskonałym miejscem na placówkę kulturalną, tym bardziej, że mamy armię doskonale wykształconych ludzi, absolwentów wydziałów humanistycznych szukających bezskutecznie zatrudnienia. Gdybyśmy mieli przytomniejszych ludzi u władzy, to w Warszawie wyrosłoby 10-15 nowych miejsc kultury, muzeów, ośrodków kultury, w których mogliby oni znaleźć zatrudnienie.
Spór o Warszawę w liceum Hoffmanowej
Wracałam z Warszawy do Paryża z Brazylijczykiem z San Paulo. Przypadek zrządził, że on też widział wystawę w liceum Hoffmanowej o powojennej odbudowie Warszawy i też dowiedział się, że budynek zostanie zburzony i bardzo nad tym ubolewał. Zwiedził Muzeum Powstania Warszawskiego i Auschwitz. Dobrze byłoby, gdyby do tych ważnych miejsc świadczących o naszej historii przybyły jeszcze te nowe-będące dowodem naszej aktywności artystycznej i społecznej. Pomysłowych ludzi nie brakuje-brakuje pomocy ze strony państwa, które wymawia się brakiem pieniędzy. Pieniądze są, gdy trzeba dofinansować lekcje religii, gorzej, gdy chodzi o teatry. Czy wiecie, że od czasu wojny, nie zbudowano w stolicy ani jednego teatru? Buduje się Nowy Teatr dla Krzysztofa Warlikowskiego, ale to wszystko!
Na spotkaniu z Cees Nooteboomem w Fundacji J. Michalskiego
Z Warszawy poniosło mnie na południe, do Genewy i okolic. Przede wszystkich, po raz kolejny odwiedziłam świątynię książki jaką stała się Fundacja Jana Michalskiego w Montricher, u stóp Jury, w okolicach Morges, w połowie drogi pomiędzy Genewą i Lozanną. Jest to monumentalny projekt, jaki pani Vera Michalski poświęciła zmarłemu przed laty mężowi,  z którym założyła wydawnictwo Noir sur Blanc. Budynki Fundacji to nowoczesna biblioteka w której na kilku piętrach zgromadzonych zostało ok. 50 tys. książek oraz stojący obok drugi, mieszczący niewielki amfiteatr budynek, w którym organizowane są spotkania z pisarzami ( ostatnio byłam na spotkaniu z Julianem Barnesem oraz na przyznaniu nagrody Kościelskich Szczepanowi Twardochowi za „Dracha”.) W ubiegłą sobotę do Montricher zaproszony został Cees Nooteboom, holenderski podróżnik, poeta, eseista i krytyk, uznawany za jednego z największych współczesnych pisarzy europejskich, chyba mniej znany u nas.

Powrót do Genewy. Jej pragmatyczni i oszczędni mieszkańcy nie uważają kultury za priorytet, ale jak już się zdecydują na jakiś projekt w tej dziedzinie, to jest on porządnie wykonany. I tak po latach prac, oddane zostało do użytku muzeum etnograficzne i przyznam się szczerze, olśniło mnie jakością wykonania architektonicznego oraz zbiorów. Jako osoba kochająca wszystko to, co wiąże się z książką, oczywiście moją uwagę przykuły pierwsze świadectwa cywilizacji  pisma i tak odkryłam na przykład  XIX -wieczny manuskrypt Mahabharaty.

XIX-wieczny manuskrypt Mahabharaty

Nowoczesne muzeum etnograficzne w Genewie



Ale od kilku dni znów jestem w Paryżu, rzucając się w wir życia kulturalnego. Jutro wystawa „Blaski i cienie. Obrazy prostytucji” w muzeum Orsay. Jedna z kilkunastu wartych uwagi wystaw tej jesieni w Paryżu. W teatrze La Colline, Christophe Honoré prawie do końca listopada wystawia Gombrowicza- trzeba koniecznie zobaczyć, w Filharmonii wielka wystawa poświęcona Chagallowi...
Lubię Francję i Francuzów. Bo mimo kryzysu, potężnego zadłużenia i wielu problemów z emigrantami(którymi tu, mam wrażenie-nikt się za bardzo nie przejmuje) jest to kraj szczęśliwych ludzi. Na co dzień się z nimi spotykam i nikt jakoś nie narzeka, natomiast wszyscy gdzieś biegają, czytają, piszą, uczą się języków i cieszą życiem. Najwyższy jest przyrost naturalny w Europie, mimo iż aborcja jest ogólnodostępna a kobiety, w większości, to doskonale wykształcone feministki. W czym tkwi więc sekret szczęścia społecznego?
Dochód narodowy czyli PKB wypływający z aktywności kulturalnej stanowi we Francji 3,2 proc. i wynosi 58 mld euro, dając zatrudnienie 670 tys. ludzi. Francja wydaje rocznie na kulturę 13,9 mld, ale więcej na niej zarabia niż wydaje.  A jeśli aktywność kulturalna społeczeństwa jest miernikiem szczęśliwości? 

Lubię wracać do Paryża. Gdy wchodzę do domu, zapalam prawie mechanicznie radio, nastawione na France Culture, wsłuchując się w debatę czy recenzję z nowo wydanej książki. Cieszy uszy poziom dyskusji, piękno języka używanego przez dziennikarzy, szacunek dla oponentów. Dobrze jest wrócić do domu.

Viewing all articles
Browse latest Browse all 298

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra